Księgi wtóre - Pieśń II. Autor: Jan Kochanowski. Nie dbam, aby zim­ne ska­ły. Po mym gra­niu tań­co­wa­ły; Niech mię wil­cy nie słu­cha­ją, Lasy za mną nie bie­ga­ją! Han­no, to­bie k`woli spie­wam, Skąd je­sli twą ła­skę mie­wam, Prze­sze­dłem już Am­fi­jo­na. Autor: Wisława Szymborska. Po­dzi­wu god­na licz­ba Pi. trzy koma je­den czte­ry je­den. Wszyst­kie jej dal­sze cy­fry też są po­cząt­ko­we, pięć dzie­więć dwa po­nie­waż ni­g­dy się nie koń­czy. Nie po­zwa­la się ob­jąć sześć pięć trzy pięć spoj­rze­niem. osiem dzie­więć ob­li­cze­niem. sie Władysław Broniewski - Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego. pieśń kochasz swobodną- posłuchaj. głęboka w więzieniu samotność. lecz palą się oczy otwarte. Poranek marcowy. Jak cicho. Jak dziwna się jasność otwiera. i tylko tak trudno umierać. dobiega go śpiew towarzyszy. Autor: Aleksander Fredro. Mó­wią lu­dzie, że przed laty. Cy­gan wszedł do wiej­skiej cha­ty, Skło­nił się ba­bie u pro­gu. I po­wi­taw­szy ją w Bogu. Pro­sił, by tak do­brą była, I przy ogniu po­zwo­li­ła. Z gwoź­dzia zgo­to­wać wie­cze­rzę —. I gwóźdź dłu­gi w rękę bie­rze. . Skocz do treści Sklep Nowości Zapowiedzi Autorzy Aktualności O Iskrach Kalendarium Iskier Wirtualna wycieczka pl. Zbawiciela Kontakt Search for... Sklep Nowości Zapowiedzi Autorzy Aktualności O Iskrach Kalendarium Iskier Wirtualna wycieczka pl. Zbawiciela Kontakt Strona główna»Książki»Książki archiwalne»Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego Autor: Broniewski Władysław Cena detaliczna: Brak w magazynie Kategoria: Książki archiwalne Opis Informacje dodatkowe Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego to jeden z najpiękniejszych wierszy Władysława Broniewskiego. Oprawa Miękka Numer wydania I Data wydania 1982 Liczba stron 32 ISBN 83-207-0472-3 Opracowanie graficzne Zbigniew Czarnecki Podobne produkty Książka archiwalnaDzienniki. Zeszyty podróżne 2Cena detaliczna: Niedostępny Książka archiwalnaWielka rock encyklopedia (A-E)Cena detaliczna: Niedostępny Książka archiwalnaWino, kobiety i śpiewCena detaliczna: Niedostępny Książka archiwalnaZmagania o reformę. Z dziennika politycznego 1980–1990Cena detaliczna: Niedostępny Zamknij Władysław Broniewski Elegia o śmierci Ludwika Waryńskiego Jeżeli nie lękasz się pieśni stłumionej, złowrogiej i głuchej, gdy serce masz mężne i jeśli pieśń kochasz swobodną- posłuchaj. Szeroka, szeroka jest ziemia, gdy myślą ogarnąć ją lotną, szeroko po ziemi więzienia, głęboka w więzieniu samotność. Już dziąsła przeżarte szkorbutem, już nogi spuchnięte i martwe, już koniec, już płuca wyplute- lecz palą się oczy otwarte. Poranek marcowy. Jak cicho. Jak dziwna się jasność otwiera. I tylko tak ciężko oddychać, i tylko tak trudno umierać. Posępny jak mur Schlusselburga, głęboki jak dno owej ciszy, zza krat, z więziennego podwórka dobiega go śpiew towarzyszy. I słucha Waryński, lecz nie wie, że cienie się w celi zbierają, powtarza, jak niegdyś w Genewie: -Kochani... ja muszę do kraju... Do Łodzi, Zagłębia, Warszawy powrócę zawzięty, uparty... ja muszę... do kraju, do sprawy, do mas, do roboty, do partii... Ja muszę... - I śpiew się urywa, I myśli urywa się pasmo. Ta twarz już woskowa, nieżywa, lecz oczy otwarte nie gasną. Gdzieś w górze, krzykliwy i czarny, rój ptactwa rozsypał się w szereg, jak czcionki w podziemnej drukarni, gdy nocą składali we czterech... Fabryka Lilpopa... róg Złotej... Żurawia... adresy się mylą... robota... tak, wiele roboty... i jeszcze - dziesiąty pawilon... Ach, płuca wyplute nie bolą, śmierć w szparę judasza zaziera, z ogromną tęsknotą i wolą tak trudno lat siedem umierać. Wypalą się oczy do końca, a kiedy zabraknie płomienia, niech myśl, ta pochodnia płonąca, podpali kamienie więzienia! Raz jeszcze się dźwignął na boku: -Ja muszę... tam na mnie czekają... - i upadł w ostatnim krwotoku, i skonał. I wrócił do kraju.

elegia o śmierci ludwika waryńskiego